Lubicie horrory? Powiem szczerze, że ja za nimi nie przepadam. Czasami zdarza mi się tylko przeczytać jakąś creepastę albo obejrzeć parę odcinków American Horror Story. Jednak to wystarczyło, abym zorientowała się, że akcja wszelkich strasznych opowieści najczęściej ma miejsce albo w zakładzie dla osób chorych psychicznie, albo w starych domach, wyprzedawanych za połowę ceny, z powodu tajemniczych mordów dokonanych na poprzednich właścicielach. Tym razem mamy do czynienia z wariantem numer jeden - przeurocze wariatkowo o wdzięcznej nazwie "Druga szansa", w którym budzi się nasza główna bohaterka, nic nie pamiętając oraz cierpiąc na manię prześladowczą z krukami w roli głównej. Przepis na horror w pełnej krasie. Wystarczy odgrzać, doprawić i voilà!
Druga szansa była moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Katarzyny Bereniki Miszczuk. Słyszałam tyle pochlebnych opinii pod jej adresem, że siłą rzeczy nastawiłam się na coś wspaniałego. A po lekturze opisu spodziewałam się jakiegoś naprawdę dobrego horroru, po którym na widok kruka będę uciekać, gdzie pieprz rośnie. Ale przede wszystkim liczyłam, że będę się naprawdę b a ć. Niestety na tym i na każdym innym polu książka mnie zawiodła.
- Dobrze się czujesz?- Boże! - ryknęłam i podskoczyłam do góry.- Wystarczy Adam. - Stojący przede mną chłopak wzruszył ramionami.
Julia nic nie pamięta. Nic a nic. Nawet jak się nazywa i jak wygląda. Nie pamięta ani siebie, ani rodziny, przyjaciół, czy znajomych. Po prostu nagle budzi się w tajemniczym ośrodku, zwanym Drugą szansą, gdzie ma sobie przypomnieć kim była przed pożarem, w którym zginęła cała jej rodzina. Dziewczyna cierpi bowiem na amnezję. Jednak, skoro lekarka, Zofia Morulska, chce jej pomóc, to dlaczego wszystko co mówi wydaje się być kłamstwem? Dlaczego twierdzi, że Julia mieszkała na Ursynowie, skoro dziewczynie ciągle po głowie chodzi dom na Bielanach?
Na domiar złego inna pacjenta wieszczy naszej bohaterce pewną śmierć, a ona sama zaczyna słyszeć dziwne głosy. Co zrobi, nie mogąc zaufać nawet sobie samej? Czy wraz z Adamem uda jej się wydostać z ośrodka i poznać prawdę? Dlaczego kruki zdają się ją prześladować?...
Moje ręce... Były takie obce. Nie moje. Ciepłe łzy płynęły po policzkach. Cisza dookoła.- Boję się... - szepnęłam.Matowy, martwy głos, nienależący do mnie.
Nie wiem nawet od czego zacząć. Druga szansa tak bardzo mnie zawiodła, że nawet nie mam pojęcia co wyrzucić z siebie najpierw. Ale może lepiej zacznijmy od jedynej dobrej rzeczy, którą mam o niej do powiedzenia. A chodzi mi o grafikę. Panowie Piotr Cieśliński oraz Jan Zając mogą być z siebie naprawdę dumni. Okładka i ilustracje są po prostu niesamowite. Idealnie uzupełniają treść powieści i zdecydowanie bardziej umiejętnie budują nastrój niż autorka.
A teraz czas przejść do moich mniej przyjemnych spostrzeżeń odnośnie książki pani Miszczuk.
Na początek, muszę wyznać, że styl autorki, niestety, w ogóle nie przypadł mi do gustu. Z całym szacunkiem, ale ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam opowiadanie jakiejś nastolatki. Przypominało mi to wypracowanie na język polski. Tekst, który powinien być przesycony poczuciem strachu i niepewności, był po prostu nijaki. Mimo bardzo dogłębnych opisów uczuć głównej bohaterki, nie czułam nic poza rozdrażnieniem.
Paranoja, którą autorka próbowała się z nami podzielić, nie była wcale straszna, a co najwyżej męcząca. "O Jezu!, kruki mnie obserwują! O Boże, chcą mnie zabić!". Po połowie książki miałam już dosyć głównej bohaterki i jej litanii do wszystkich świętych!
A właśnie jak już jesteśmy przy Julci - takiego tworu bezszkieletowego nie spotkałam w żadnej książce od dawna! Jak wiatr zawieje z dobrej strony to nagle robi się odważna i pewna swego, jak ze złej to ze strachu chowa się pod łóżko.
Ogólnie bohaterowie w tej książce są nieciekawe wykreowane. Chyba tylko Adam miał jakiś bardziej złożony charakter i jakikolwiek kręgosłup, a dzięki jego tekstom ta książka minimalnie podskoczyła w moich oczach. Pozostałe postacie zachowywały się jak kukiełki, które autorka rozstawiała na swojej "scenie" jak tylko chciała.
Jeżeli natomiast chodzi o zakończenie, to przewidziałam je już w połowie książki.
I muszę się trochę porozwodzić nad samym finałem tej powieści. Po pierwsze: chyba, autorkę trochę poniosła wyobraźnia. Albo ja po prostu nie nadążałam za jej koncepcją. Po drugie: był fatalnie opisany. Bez większego ładu i składu, tylko "Byłam przerażona. Gdzie jest Adam?".
I jeszcze coś co przewijało się przez całą książkę - nasza główna bohaterka najwyraźniej nauczyła się teleportować. Raz była w jednym miejscu, a zaraz potem w innym.
Chyba jedynym plusikiem samej treści Drugiej szansy jest to, że powieść czyta się naprawdę szybko oraz, że ciągle coś się dzieje. I dobrze, bo inaczej pewnie bym porzuciła tę książkę w połowie.
-Adam? - wydusiłam z siebie.Chłopak prychnął, wpatrując mi się głęboko w oczy.-Widzę, że ktoś coś dzisiaj łyknął- szepnął - No chyba że ten błędny wzrok to na mój widok.
Reasumując Drugą szansę nazwałabym co najwyżej średniaczkiem. Zamiast wystraszyć, prawie mnie zamęczyła na śmierć. Mimo, że akcja ciągle posuwała się do przodu, ja miałam wrażenie, że drepczemy w miejscu. Moim jedynym marzeniem było dobrnięcie do końca tej powieści.
Książki nie polecam.. Chyba, że ktoś u w i e l b i a powieści z ośrodkami dla psychicznie chorych w tle. Wtedy niech próbuje, może mu przypadnie do gustu.
Druga szansa skutecznie odstraszyła mnie od twórczości pani Katarzyny Bereniki Miszczuk. Może, kiedyś dam jej jeszcze szansę, ale na razie nie mam na to najmniejszej ochoty.
|| OCENA: 3 / 10 | DATA WYDANIA: 6 LISTOPADA 2013 | LICZBA STRON: 352 | WYDAWNICTWO UROBOROS ||
KSIĄŻKA PRZECZYTANA W RAMACH:
WYZWANIA CZYTAM FANTASTYKĘ ZORGANIZOWANEGO PRZEZ MAGICZNY ŚWIAT KSIĄŻEK
WYZWANIA CZYTAM YOUNG ADULT ORGANIZOWANEGO PRZEZ ANIĘ D. Z BLOGA PIŻAMA W KOTY
WYZWANIA CZYTAM POLSKICH AUTORÓW ORGANIZOWANEGO PRZEZ BOOKWORM Z BLOGA APTEKA LITERACKA
Miałam podobne odczucia względem tej książki, chociaż podobał mi się też jej nastrój. Choć mogło się do tego przyczynić to, że czytałam tę powieść głównie nocą. :D Dla mnie akurat był to miły przerwynik, bo czytałam ją między trudniejszymi książkami i dobrze przy niej odpoczęłam. Ale masz rację - to średniak. Mnie też przypominało to opowiadanie nastolatki i już więcej nie tknę książek pani Miszczuk.
OdpowiedzUsuńA mnie się ona całkiem podobała, urzekła mnie w niej pewna swoista oryginalność i horrorowy klimat. Nie za często czytam horrory i tak naprawdę nie zirytowała mnie obecność wariatkowa, szczególnie, iż nie była to typowa schematyczna miejscówka - niesamowicie zaintrygował mnie pomysł z tymi imionami, duchem, i końcówka była całkiem ciekawa... może nie zaliczę tej książki do ulubionych, ale przyznam, że jest miłą lekturą ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nową recenzję!
Dla mnie jednak horror musi być horrorem. Nie łatwo mnie przestraszyć, więc czuję, że to książka nie dla mnie i raczej po nią nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
A mnie tam się całkiem podobała. ^^ Nie lubię naprawdę horrorowatych horrorów, że się tak wyrażę, więc tu poziom grozy był dla mnie akuratny (tak, jak się można domyślić, bardzo łatwo mnie przestraszyć, cóż, taki typ ^^'').
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hon no Mushi
Okładka przerażająca, będę trzymać się od niej z daleka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Coraz częściej spotykam się z negatywnymi opiniami na temat twórczości tej autorki. Miałam w planach kilka jej książek, ale coraz mniej mam na to ochotę, a szkoda - bo uwielbiam horrory, literaturę grozy oraz American Horror Story! :)
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza negatywna opinia o tej książce z jaką się spotkałam - wiadomo, co kto lubi :) Mnie jednak cieszy to, że nie jest taka straszna, bo ja jestem baaardzo bojaźliwa, więc na tym polu akurat jestem zadowolona :) Też mam zamiar ją przeczytać, zobaczymy, jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńHorrory to nie moja bajka niestety:)
OdpowiedzUsuńHorrory to nie moja bajka niestety:)
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o wariatkowie, czyli jednym z moich ulubionych motywów, ale teraz nie wiem, czy się zdecydować na tą książkę. W marcu właśnie planowałam kilka pozycji sensacyjno-horrorowych, więc ta pasowałaby idealnie. Poza tym słyszałam już trochę pozytywnych opinii na jej temat, ale no cóż... chyba muszę sprawdzić sama ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Okładka jest naprawdę intrygująca, ale z zawartością jest już gorzej. Ogólnie jej pomysł mi się bardzo podobał - to, co wyszło w zakończeniu, było przejawem geniuszu. Szkoda tylko, że wszystko było kiepsko napisane - banalny styl, słabi bohaterowie, poszczególne fragmenty się ze sobą nie kleiły. Spodziewałam się czegoś o wiele lepszego, bo wcześniej przeczytałam trylogię Miszczuk "Ja, diablica" itd., a była ona zadziwiająco dobra jak na polski paranormal. "Drugą szansą" jednak skutecznie się zniechęciłam do dalszego poznawania jej twórczości
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Mam ochotę na jakąś powieść tej autorki, bo nie miałam okazji zapoznać się z jej książkami. Jednak wydaje mi się, że na pierwszy ogień pójdzie pierwszy tom jej trylogii, czyli "Ja, diablica", a później pomyśle o innych tytułach :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Ja też ją tak średnio wspominam, choć miała kilka atutów ;)
OdpowiedzUsuńNo i była zadziwiająco lekka!