Tik-tak, tik-tak. Śrubki dokręcone, kółka zębate w ruch. A mechaniczne serce bije....
Clockpunk i steampunk od zawsze mnie do siebie przyciągały. Pasjonowały mnie wszelkie literackie maszyny napędzane skomplikowanymi mechanizmami, z których wydostawała się para bądź, jak w tym przypadku, tykanie. Niestety takich powieści nie ma zbyt wiele... albo może ja zwyczajnie nie mam szczęścia i rzadko na nie trafiam.
Możecie więc sobie wyobrazić jak bardzo ucieszyłam się, gdy w lipcu dowiedziałam się, że do polskich księgarń trafił Mechaniczny Iana Tregillisa. Kupiłam go niemalże od razu po premierze i szybko wzięłam się do czytania... I tak go sobie czytałam w wielkich bólach przez ponad miesiąc.
A więc co nie tyka jak powinno w Mechanicznym?
Clockpunk i steampunk od zawsze mnie do siebie przyciągały. Pasjonowały mnie wszelkie literackie maszyny napędzane skomplikowanymi mechanizmami, z których wydostawała się para bądź, jak w tym przypadku, tykanie. Niestety takich powieści nie ma zbyt wiele... albo może ja zwyczajnie nie mam szczęścia i rzadko na nie trafiam.
Możecie więc sobie wyobrazić jak bardzo ucieszyłam się, gdy w lipcu dowiedziałam się, że do polskich księgarń trafił Mechaniczny Iana Tregillisa. Kupiłam go niemalże od razu po premierze i szybko wzięłam się do czytania... I tak go sobie czytałam w wielkich bólach przez ponad miesiąc.
A więc co nie tyka jak powinno w Mechanicznym?
„ Życie niewolnika było nie do opisania; życie niewolnika, który choć raz liznął wolności, było nie do pomyślenia. ”
Jax jest klakierem - mechaniczną istotą napędzaną siłą alchemii, stworzoną by służyć swoim ludzkim panom. To właśnie dzięki takim jak on w XVII wieku Holandia stała się najsilniejszym państwem na ziemi, dzierżącym niepodzielną władzę w całej Europie. Opór stawia jej już tylko bardzo osłabiona Francja, która otwarcie broni swoich przekonań co do tego, że każdy powinien mieć prawo do wolności. Nie ważne z czego jest stworzony. Oba państwa są w stanie ciągłej wolny poprzeplatanej krótkimi rozejmami. I tak sprawy mają się od ponad trzech stuleci.
Jax jednak w wyniku pewnych dziwnych wydarzeń uwalnia się od swoich geas (więzi łączącej go z właścicielami i Mosiężnym Tronem) i postanawia wywalczyć sobie wolność w wrogim świecie. Czy mu się to uda?...
Mechaniczny Iana Tregillisa to powieść, która z jednej strony bardzo mi się podobała, a z drugiej strony najchętniej bym ją wywaliła przez okno i jak najszybciej o niej zapomniała.
Świat wykreowany przez autora jest naprawdę ciekawy. Niby akcja powieści dzieje się w latach '20 XX wieku, a jednak realia epoki przywodzą bardziej na myśl stulecie XVII. Tak jakby po stworzeniu klakierów technika przestała się rozwijać, a cała nauka skupiła się wokół alchemii. To właściwie nadaje pewien ton całej powieści - zamiast pierwszych jeżdżących po ulicach samochodów mamy śmigających klakierów. I o ile ten pomysł pasuje mi do części świata opanowanej przez Holandię, tak ni cholery nie rozumiem, czemu Francja dalej stoi w mrokach średniowiecza, a do odmierzania czasu używa się w niej świec i klepsydr. No nie no, pardon, rozwija się u nich chemia. I to wszystko.
Muszę się też przyznać, że na świecie przedstawionym moja wyobraźnia się zwyczajnie wyłożyła. Po prostu momentami czytałam i nie ogarniałam, jak to co opisuje autor miałoby niby wyglądać. Sam klakier zawsze w moich myślach wyglądał trochę jak pordzewiała, tykająca wersja C-3PO. Ogólnie uważam, że największym minusem Mechanicznego jest ciężki styl pisania Iana Tregillisa. (Choć może ty być kwestia tłumaczenia...). Opisy nie miały w sobie krztyny życia i dynamizmu, a dodatkowo część z nich była rozwleczona do granic możliwości (ale Nad Niemnem jeszcze nie pobiły). Do tego pojawiło się kilka bardzo obrzydliwych scen opisanych ze zdecydowanie zbyt „pikantnymi” szczegółami. Przez to wszystko Mechanicznego czytało mi się strasznie ciężko.
Niemniej sam pomysł na fabułę całkiem mi się podobał, choć w sumie bunt maszyn, na którym opiera się cała fabuła, to nie jest żadna nowość. Już od dawna zbuntowane roboty i komputery rozpalają wyobraźnię reżyserów, pisarzy czy twórców gier komputerowych. Jednak autor opowiadając nam tę historię przez pryzmat clockpunku i bardzo oryginalnego świata jakimś cudem wprowadził w ten motyw trochę świeżości. Historia Jaxa chwyta za serce i czytelnik naprawdę czuje się związany z tym sympatycznym klakierem.
Bohaterowie może nie stawią największego atutu tej powieści, ale mają jedną zasadniczą cechę, która nadaje im trochę kolorytu - są niejednoznaczni i żadnemu z nich tak naprawdę nie można ufać. W całej powieści tak naprawdę nie pojawia się dokładnie rozróżnienie a'la "CI są DOBRZY, a CI są ŹLI". Nie pojawiają się żadne sądy nad postawami przyjmowanymi przez bohaterów... Czytelnik sam musi zdecydować, czy ktoś jego zdaniem postąpił słusznie, czy nie.
Ian Tregillis umieścił też w swojej powieść bardzo rozbudowany wątek moralny, a żeby było jeszcze ciekawiej pokusił się o rozważania bardziej teologiczno-filozoficzne. Sam aspekt deliberacji na temat niewolnictwa oraz tego, czy wykorzystywanie klakierów jest dobre czy nie, była całkiem ciekawy i sama się nad tym trochę zastanawiałam. Jednakże te rozważania odnośnie teologii i filozofii już trochę mniej mi się podobały. Były dla mnie totalnie jałowe i nudne.
Jax jednak w wyniku pewnych dziwnych wydarzeń uwalnia się od swoich geas (więzi łączącej go z właścicielami i Mosiężnym Tronem) i postanawia wywalczyć sobie wolność w wrogim świecie. Czy mu się to uda?...
„ Zegarmistrzowie kłamią!”
Mechaniczny Iana Tregillisa to powieść, która z jednej strony bardzo mi się podobała, a z drugiej strony najchętniej bym ją wywaliła przez okno i jak najszybciej o niej zapomniała.
Świat wykreowany przez autora jest naprawdę ciekawy. Niby akcja powieści dzieje się w latach '20 XX wieku, a jednak realia epoki przywodzą bardziej na myśl stulecie XVII. Tak jakby po stworzeniu klakierów technika przestała się rozwijać, a cała nauka skupiła się wokół alchemii. To właściwie nadaje pewien ton całej powieści - zamiast pierwszych jeżdżących po ulicach samochodów mamy śmigających klakierów. I o ile ten pomysł pasuje mi do części świata opanowanej przez Holandię, tak ni cholery nie rozumiem, czemu Francja dalej stoi w mrokach średniowiecza, a do odmierzania czasu używa się w niej świec i klepsydr. No nie no, pardon, rozwija się u nich chemia. I to wszystko.
Muszę się też przyznać, że na świecie przedstawionym moja wyobraźnia się zwyczajnie wyłożyła. Po prostu momentami czytałam i nie ogarniałam, jak to co opisuje autor miałoby niby wyglądać. Sam klakier zawsze w moich myślach wyglądał trochę jak pordzewiała, tykająca wersja C-3PO. Ogólnie uważam, że największym minusem Mechanicznego jest ciężki styl pisania Iana Tregillisa. (Choć może ty być kwestia tłumaczenia...). Opisy nie miały w sobie krztyny życia i dynamizmu, a dodatkowo część z nich była rozwleczona do granic możliwości (ale Nad Niemnem jeszcze nie pobiły). Do tego pojawiło się kilka bardzo obrzydliwych scen opisanych ze zdecydowanie zbyt „pikantnymi” szczegółami. Przez to wszystko Mechanicznego czytało mi się strasznie ciężko.
Niemniej sam pomysł na fabułę całkiem mi się podobał, choć w sumie bunt maszyn, na którym opiera się cała fabuła, to nie jest żadna nowość. Już od dawna zbuntowane roboty i komputery rozpalają wyobraźnię reżyserów, pisarzy czy twórców gier komputerowych. Jednak autor opowiadając nam tę historię przez pryzmat clockpunku i bardzo oryginalnego świata jakimś cudem wprowadził w ten motyw trochę świeżości. Historia Jaxa chwyta za serce i czytelnik naprawdę czuje się związany z tym sympatycznym klakierem.
Bohaterowie może nie stawią największego atutu tej powieści, ale mają jedną zasadniczą cechę, która nadaje im trochę kolorytu - są niejednoznaczni i żadnemu z nich tak naprawdę nie można ufać. W całej powieści tak naprawdę nie pojawia się dokładnie rozróżnienie a'la "CI są DOBRZY, a CI są ŹLI". Nie pojawiają się żadne sądy nad postawami przyjmowanymi przez bohaterów... Czytelnik sam musi zdecydować, czy ktoś jego zdaniem postąpił słusznie, czy nie.
Ian Tregillis umieścił też w swojej powieść bardzo rozbudowany wątek moralny, a żeby było jeszcze ciekawiej pokusił się o rozważania bardziej teologiczno-filozoficzne. Sam aspekt deliberacji na temat niewolnictwa oraz tego, czy wykorzystywanie klakierów jest dobre czy nie, była całkiem ciekawy i sama się nad tym trochę zastanawiałam. Jednakże te rozważania odnośnie teologii i filozofii już trochę mniej mi się podobały. Były dla mnie totalnie jałowe i nudne.
Na koniec warto jeszcze pochwalić wydawnictwo SQN za to przepiękne wydanie. Okładka jest cudowna, znacznie ładniejsza od angielskiej, co się rzadko zdarza, a grafika znajdującą się w środku również zachwyca.
Po Mechanicznym naprawdę wiele sobie obiecywałam, a moje wyobrażenia na jego temat sprawdziły się tylko połowicznie. Dostałam naprawdę ciekawy świat przedstawiony, ale niestety opisany w strasznie męczący sposób. Do tego za Chiny ludowe nie umiem sobie wyobrazić tego cholernego klakiera. Dla mnie te istoty chyba już zawsze będą wyglądały jak nasz znajomy ze Star Warsów. Niemniej powieść jest godna uwagi, a na kolejny tom będę czekała z niecierpliwością.
W P I G U Ł C E
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Mechanical
TŁUMACZENIE: Bartosz Czartoryski
DATA WYDANIA: 20 lipca 2016
LICZBA STRON: 460
WYDAWNICTWO SQN
CYKL: Wojny Alchemiczne (tom 1)
WOJNY ALCHEMICZNE
„Mechaniczny” | „The Rising” | „The Liberation”
KSIĄŻKA PRZECZYTANA W RAMACH:
- Wyzwania Czytam Fantastykę organizowanego przez Magiczny Świat Książek
Czytałem "Mechanicznego" i mam podobne zdanie na temat tej książki co Ty, choć odebrałem ją ciut bardziej pozytywnie. Rzeczywiście "Mechanicznego" czasami ciężko się czyta, ale sądzę, że lektura jest tego warta :)
OdpowiedzUsuńEh, oczywiście, że jest tego warta, ale ja zwyczajnie muszę sobie na ten styl pisania ponarzekać. W końcu zabiera on całkiem dużo frajdy z czytania i sprawił, że „Mechanicznego” czytałam naprawdę dłuuugo. Mam nadzieję, że kolejne tomy bardziej mi się spodobają ;)
UsuńNie czytałam, ale słyszałam wiele dobrych opinii, może nie długo po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Niesamowita recenzja, jednak muszę przyznać, że książka tak jakby od początku nie przypadła mi do gustu. Za bardzo wyszukana jak dla mnie. Wole coś bardziej zwyczajnego albo już zupełnie fantasy, nie lubię takich umieszczonych pomiędzy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
http://hejhana.blogspot.com/
Dziękuję! Wiadomo, nie ma bata, by wszyscy lubili to samo. Mnie takie klimaty naprawdę kręcą, a że Ciebie nie, to trudno ;)
UsuńMnie się "Mechaniczny" całkiem podobał, choć miał kilka wad. Przede wszystkim styl, o którym sama wspominałaś. Miejscami książkę czytało się naprawdę ciężko. Może i nie jest to literatura wysokich lotów, jednak muszę przyznać, że całkiem przyjemnie spędziłem przy niej czas :)
OdpowiedzUsuńMy BookTown
Ja w sumie też fajnie spędziłam przy nim czas, choć czytałam go strasznie długo i szło mi to dość opornie :/
UsuńNie czytałam i chyba na razie nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoje must read! *.*
OdpowiedzUsuńNajpierw nie chciałam sięgać po tę książkę, potem pozytywne recenzje rozbudziły moją ciekawość, a teraz już sama nie wiem. Odstrasza mnie ten ciężki styl pisania autora, bo może on zepsuć całą frajdę z czytania i nawet dobrze wykreowany świat nie będzie w stanie uratować książki.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Czytać, czytać. Ciężki styl autora może trochę wybija z rytmu, ale jednak warto się za tę powieść zabrać ;)
UsuńNie słyszałam o tej książce i chyba to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńTo dość specyficzna powieść, więc jeśli nie przepadasz za clockpunkiem lub steampunkiem, to może faktycznie lepiej ją sobie odpuścić ;) Niemniej to całkiem fajna książka, więc jeśli kiedyś najdzie Cię ochota na te klimaty, to polecam ;)
UsuńHm, pierwszy raz słyszę jakieś zarzuty dla tej książki, niemniej bardzo mnie ona kusi, szczególnie właśnie tym światem i przemyśleniami.
OdpowiedzUsuńPolska okładka to cudo! *.*
Pozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/