Salut moi drodzy!
Przepraszam Was za poślizg, ale marzec minął mi w tak zawrotnym tempie, że nie miałam czasu zająć się blogiem. Wiecie, nauczyciele ze wszystkich stron zarzucają nas powtórkami przed egzaminem, a do tego doszły jeszcze przygotowania do bierzmowania, kolejny konkurs historyczny oraz... moje urodziny. Zresztą przecież spodziewałam się i zapowiadałam, że tak będzie. Z tym, że nie spodziewałam się, że po tym miesiącu będę się czuła trochę jak wyżęta ścierka. Nie miałam nawet siły cieszyć się tymi pierwszymi ciepłymi dniami, które niedawno były.
Niemniej w końcu zasiadłam do komputera by zrobić podsumowanie tego masakrycznego miesiąca... I okazało się, że pod względem czytelniczym marzec był milion razy bardziej udany niż luty i styczeń.
Przepraszam Was za poślizg, ale marzec minął mi w tak zawrotnym tempie, że nie miałam czasu zająć się blogiem. Wiecie, nauczyciele ze wszystkich stron zarzucają nas powtórkami przed egzaminem, a do tego doszły jeszcze przygotowania do bierzmowania, kolejny konkurs historyczny oraz... moje urodziny. Zresztą przecież spodziewałam się i zapowiadałam, że tak będzie. Z tym, że nie spodziewałam się, że po tym miesiącu będę się czuła trochę jak wyżęta ścierka. Nie miałam nawet siły cieszyć się tymi pierwszymi ciepłymi dniami, które niedawno były.
Niemniej w końcu zasiadłam do komputera by zrobić podsumowanie tego masakrycznego miesiąca... I okazało się, że pod względem czytelniczym marzec był milion razy bardziej udany niż luty i styczeń.
1. „Rok 1984” George Orwell - 9 / 10 >> 354 strony
2. „Skąpiec” Molier - 6 / 10 >> 94 strony
3. „Silver. Trzecia księga snów” Kerstin Gier - 7.5 / 10 >> 456 stron
4. „Grom i szkwał” Jacek Łukawski - 8 / 10 >> 400 stron
5. „Akuszer bogów” Aneta Jadowska - 8 / 10 >> 396 stron
6. „Ocalona aby mówić” Immaculée Ilibagiza, Steve Erwin - 8 / 10 >> 266 stron
7. „Samotność bogów” Dorota Terakowska - 6 / 10 >> 264 strony
7. „Samotność bogów” Dorota Terakowska - 6 / 10 >> 264 strony
Bezkonkurencyjnie najlepszą książką przeczytaną przeze w marcu zostaje „Rok 1984” George'a Orwella. Ta niezbyt długa powieść rozbroiła mnie na łopatki. Przerażające, ale bardzo mądra i potrzebna pozycja, którą polecam Wam z całego serducha.
Natomiast najmniej przypadły mi do gustu moje dwie marcowe lektury szkolne - „Skąpiec” Moliera oraz „Samotność bogów” Doroty Terakowskiej. Ta pierwsza strasznie mnie wymęczyła, a ta druga... Dla mnie była trochę przekombinowana.
W marcu zostałam zasypana nowymi pozycjami, co przerwało moją dobrą passę nabywania mniej niż pięciu książek miesięcznie. Z powodu licznych promocji, urodzin i kilku innych okazji w marcu kupiłam / dostałam 22 książki. Nie wiem, jak to się stało, ale tak mi wyszło z obliczeń. Wolę zresztą nawet się głąbiej nad tym nie zastanawiać, bo skończę w Świeciu.
Niemniej, uroczyście ogłaszam, że od kwietnia oszczędzam... Na regały. Bo już nie mam, gdzie tych książek układać :P
„Londyn” Edwarda Rutherfurda to był mój dawna obiecany prezent z racji otrzymania tytułu laureata konkursu historycznego. Strasznie chciałabym się wziąć od razu za lekturę, ale chyba ta cegiełka na razie będzie musiała poczekać chyba do wakacji - trochę za gruba i za ciężka na tachanie jej do szkoły, a wątpię bym dała radę przeczytać ją w jeden weekend.
„Głową o mur Kremla” oraz „Złota skóra” to moje zdobycze z promocji. Obie dorwałam odpowiednio chyba za 19 i 10 złotych, a że czaiłam się na nie od dawna, to nie mogłam nie skorzystać.
„Grom i szkwał”, „Akuszera bogów” oraz „Zakazane życzenie” zamówiłam jeszcze w lutym, przed premierami. Wszystkie już przeczytałam i mogę je Wam z czystym sumieniem polecić, a moje bardziej konkretne opinie w najbliższym czasie wrzucę na bloga.
Teraz przechodzimy do mojego mega-zamówienia z księgarni niePrzeczytane.pl. Sprawa wyglądała ogólnie tak, że dogadałam się z moją mamą, która powiedziała, że z okazji urodzin dopłaci mi do zamówienia. Jak mogłabym nie skorzystać z takiej okazji?
Tym sposobem z okazji moich szesnastych urodzin przybyło do mnie 16 książek... To nie było planowane, samo tak wyszło.
Przepraszam Was za moją znikomą aktywność w internecie w marcu, ale już pisałam z czego to wynika. Niestety, do 21 kwietnia raczej nic się na blogu nie pojawi. Czemu? Od poniedziałku zaczynam rekolekcje, a potem od razu jest Wielki Tydzień. Z tej racji chciałabym troszkę odpocząć od komputera i nauki oraz skupić się na dobrym przeżyciu zbliżających się świąt. Z kolei zaraz potem mam egzaminy i próby przed bierzmowaniem, więc nie będę miała nawet czasu na dorwanie się do laptopa.
Także widzimy się po egzaminach 😉
~*~
A jak Wam minął marzec? Ile przeczytaliście? Co do Was przyszło?
Dajcie znać w komentarzach 😀
Ja w sumie jestem zadowolona z marca, przeczytałam więcej niż w styczniu i lutym. :D Niby tylko 6 pozycji, ale jednak cieszą. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Mi w sumie "Skąpiec" się podobał, ale każdy ma inny gust :D Czytałam za to pierwszą część "Silver" i nie... Bardzo mi się nie podobało! Może sięgnę po drugą... Może będzie lepsza..Chciałabym przeczytać "Rok 1984", słyszałam o niej same dobre opinie! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Zapisane w słowach
Dla mnie ten rok jest porażką jeśli chodzi o przeczytane książki i nawet wstyd mówić ile ich było w marcu :x hah
OdpowiedzUsuń,,Rok 1984" jest super! Muszę w końcu się zabrać za książki Jadowskiej. :D
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać "Akuszera bogów", ale ostatnio jestem tak zawalona książkami, że nie wiem kiedy to zrobię :/ Mam nadzieję, że uda się w maju :)
OdpowiedzUsuń"Mitologia nordycka" wygląda cudnie :D
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Gratuluję wyniku :)
OdpowiedzUsuńI jakie cuda do Ciebie zawitały <3
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńJa swoją wiosnę poświęcam Andrzejowi Sapkowskiemu i jego "Trylogii Husyckiej". Ze względu na ogrom pracy nie mam czasu czytać tyle, ile bym chciała, ale codziennie coś tam zerknę :)
Chciałabym w końcu przeczytać Orwella. Siedzi na liście "must read" i nie może się stamtąd wydostać ;)
Pozdrawiam :)
"Rok 1984" - coś niezwykłego. Nawet trudno ubrać w słowa geniusz tej książki.
OdpowiedzUsuń"Akuszera bogów" i "Silver" również niedawno czytałam, obie lektury bardzo przyjemne, acz nic wybitnego :)
Po trylogię z Wysp Owczych sięgnęłam, jak tylko usłyszałam o tej całej akcji z pseudonimem, ale niestety trochę się rozczarowałam. Dobre kryminały, ale oczekiwałam czegoś więcej po Mrozie.
Na w marcu nie dużo książek przeczytałam bo cały czas nauka nauka i nauka. mój blog
OdpowiedzUsuń