Pages

16.9.17

075. „Zakazane życzenie” Jessica Khoury

Nie wiem, czy już się Wam kiedyś tym chwaliłam, ale ubóstwiam bajki Disneya. Jest to po prostu kawał mojego dzieciństwa, a poza tym nadal oglądanie ich sprawia mi ogromną przyjemność. Nie mogłam więc odpuścić sobie powieści opartej na jednej z moich ulubionych opowieści, czyli „Aladynie”. Nadal pamiętam, jaką frajdę sprawiało mi oglądanie dżinna na ekranie i jak udawałam, że latam na magicznym dywanie po całym domu.
Mając tak sentymentalne podejście do oryginału, możecie chyba sobie wyobrazić, że miałam spore obawy dotyczące „Zakazanego życzenia”. Jednak z drugiej strony byłam naprawdę ciekawa, co Jessica Khoury mogła jeszcze wycisnąć nowego z tej historii.
Tak więc jak w moich oczach wypadł retelling mojego ukochanego „Aladyna”?... Czy autorka stanęła na wysokości zadania?...



Zahra jest potężnym dżinnem na wieki związanym z lampą. Musi spełniać trzy życzenia każdej osoby, która odnajdzie jej więzienie. Jednak jej ostatni lampodzierżarca okazał się inny. Była to sama królowa Habiba, przywódczyni silnego kraju, którą wbrew sobie Zahra pokochała. I słono za to zapłaciła.
Po wielkiej wojnie między dżinnami, w której jej ukochana przyjaciółka straciła życie, dżinn została uwięziona na ponad pięćset lat w ruinach wspaniałego miasta, którego niegdyś strzegła. Wszystko jednak się zmienia, gdy Aladyn, drobny złodziejaszek, odnajduje jej lampę. Dziewczyna jest zmuszona, by przy pomocy magii spełnić trzy jego życzenia. Tym razem jednak staje ona przed niezwykłą szansą. Król dżinnów w zamian za odnalezienie swego porwanego syna, obiecuje jej wolność...
Sprawy jednak się komplikują, gdy Zahra, wbrew regułom i rozsądkowi, zakochuje się w Aladynie...


Na początek muszę Wam wyznać, że jestem totalnie zauroczoną opowiedzianą przez autorkę historią. Po prostu Jessica Khoury w stu procentach mnie kupiła samą fabułą. Szczególnie dlatego, że autorka potraktowała „Aladyna” tylko jako inspirację i pewien motyw do pokazania w innym świetle. Nie mamy więc do czynienia z przekładem jeden do jeden. Nie, jest tu zupełnie niezależna historia o miłości rodzącej się wbrew regułom i wbrew zdrowemu rozsądkowi.
W ogóle jestem zakochana w tej fabule i to we wszystkich możliwych wątkach. Od samych magicznych zdolności Zahry, przez życie dworskie w pałacu, kiełkujące uczucie między naszą dżinnem i Aladynem, do rebelii i machlojek politycznych. Dla mnie wszystko w tej książce jest może i odrobinkę za proste, ale przy tym niezwykle bajkowe.

Kolejnym zasadniczym plusem tej pozycji jest niezwykły arabski klimat. Z jednej strony nie jest on według mnie tak wyrazisty, jak powinien być, ale i tak stanowi on coś dość oryginalnego na tle innych młodzieżówek... A przynajmniej tych wydanych w Polsce. Bardzo podobał mi się ten zabieg, zwłaszcza że autorka w bardzo plastyczny sposób opisała ten pustynny świat. Dodatkowe smaczki i nawiązania do kultury wschodniej tylko jeszcze bardziej ten świat ubogaciły.

Od pierwszych stron zakochałam się w piórze autorki. Sposób w jaki opisywała przestrzeń otaczającą bohaterów i uczucia nimi targające był dla mnie po prostu cudowny. Dodatkowo kilka razy podczas lektury Jessica Khourty naprawdę zaskakuje. Niektóre, zdawałoby się przewidywalne sceny, nagle obracają się o sto osiemdziesiąt stopni.
Nie zabrakło też odpowiedniej dawni humoru sarkazmu i przekomarzania się głównych bohaterów, co jeszcze bardziej umilało mi lekturę.

Czas przejść do bohaterów, co do których mam jednak pewne zastrzeżenia. Przede wszystkim wszyscy są strasznie schematyczni. Są to dobrze znane kalki, a większość bohaterów trzecio-planowych jest niestety bardzo kiepsko rozwinięta, mimo że mają spory wpływ na fabułę. Ubolewam chociażby nad kiepską kreacją Strażniczek, które były bardzo intrygującymi postaciami, a nie zostały należycie rozwinięte. Albo książę Darian. Można było jednak dodać mu pewne odcienie szarości, tym bardziej, że autorka położyła jakby pewien grunt pod to. A tu guzik.
Jedynymi postaciami, które w pełni polubiłam to były Kaspida, Zahra i sam Aladyn, a nawet oni byli dość stereotypowi. W końcu chyba wszyscy znamy jakieś wojownicze księżniczki walczące-o-dobro-swojego-ludu-i-tłamszone-bo-są-kobietami-a-nie-mężczyznami, panny chcę-z-tobą-być-ale-nie-mogę / nie-jestem-człowiekiem-ale-jednak-nim-jestem oraz najbardziej upowszechniony - słodki bandyta, który nie chce, ale musi.


„Zakazane życzenie” to bardzo klimatyczna, bajkowa powieść, poruszająca wiele baśniowych wątków jak chociażby miłość rodząca się między głównymi bohaterami, ale też walka o dobro swoich poddanych, władzy, walki dobra ze złem, przyjaźni, dla której ludzie ponoszą olbrzymie koszty. Pochłonęłam tę książkę w błyskawicznym tempie (poza tym, że pierwsze pięćdziesiąt stron czytałam, z braku czasu, dwa tygodnie) i świetnie się przy niej bawiłam.
Jeżeli zaciekawiły Was arabskie klimaty, lubicie fantastyczne wątki romantyczne i nie straszne Wam pewne ilości stereotypów, to polecam Wam tą książkę z całego serducha.
A ja pójdę sobie teraz odświeżyć Aladyna ;)


W   P I G U Ł C E
AUTOR: Jessica Khoury
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Forbidden Wish
TŁUMACZENIE: Maciek Pawlak
DATA WYDANIA: marzec 2017
LICZBA STRON: 384
WYDAWNICTWO SQN
CYKL: -
OCENA: ★★★★★★★☆☆☆  7 / 10



PRZECZYTANA W RAMACH:
Wyzwania Olimpiada Czytelniczka 2017 organizowanego przez Pośredniczkaa
Wyzwania Przeczytam tyle, ile mam wzrostu organizowanego przez Dżosefinn's Books

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz