kryminał / thriller / sensacja

067. „Margo” Tarryn Fisher

18:46


Do „Margo” Tarryn Fisher podchodziłam raczej sceptycznie. To nie jest do końca książka z mojej strefy czytelniczego komfortu, a autorkę do tej pory znałam jedynie z napisanego wraz z Colleen Hoover „Never never”, które całkiem mi się podobało, ale miało kilka dość poważnych grzeszków na sumieniu. „Margo”, jako mroczny thriller psychologiczny, nie do końca pasowała mi do autorki, było nie było, romansidła dla nastolatków. 
Niemniej, teraz, po lekturze, mam taki mętlik w głowie, że w zasadzie nawet jak i od czego zacząć tę recenzję. Nawet do końca nie wiem, co mam o tej książce sądzić, bo z jednej strony jestem nią totalnie zachwycona, a z drugiej chciałabym jak najszybciej wyrzucić tę powieść z pamięci...

posty okołoksiążkowe

Wiosenny TBR /// 2017

09:37

Privet moi drodzy!
Pierwszy dzień wiosny już za nami. Co prawda pogoda za oknem jeszcze zbyt wiosenna nie jest, ale za to pokazują się już krokusy, bazie i pojedyncze motylki. Tylko czekać aż w końcu zrobi się cieplej i będzie można wreszcie na stałe schować ciepłą kurtkę do szafy.
W związku z tym postanowiłam przedstawić Wam pozycje, które bardzo chciałabym przeczytać w ciągu najbliższych miesięcy. Oczywiście, plany jak zawsze są ambitne, ale tym razem jestem dobrej myśli. Wiem, rzecz jasna, że na egzaminie gimnazjalnym moja robota się nie kończy i w maju czeka mnie bój o jak najlepsze oceny na świadectwie, ale i tak mam wrażenie, że jak już będzie po 21 kwietnia, to najgorsze już minie.
Tak więc zapraszam Was na mój TBR na wiosnę 😊😀

7.5 / 10

066. „Silver. Trzecia księga snów” Kerstin Gier | bez spoilerów dotyczących poprzednich części

13:12


Pani Kerstin Gier chyba rzuciła na mnie swój urok. Jestem po uszy zakochana w jej książkach! Nie ma drugiej takiej autorki, której powieści połykałabym tak szybko, z taką przyjemnością i do tego mając podczas lektury takiego banana na twarzy. Wszelkie jej pozycje są dla mnie czystą rozrywką, która pozwala na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie i w stu procentach zagłębić się w opowiadanej historii.
Właśnie dlatego tak niecierpliwie wyczekiwałam na premierę finału trylogii opowiadającej o przygodach Liv Silver i jej znajomych. Wręcz umierałam z ciekawości, w jaki sposób autorka zakończy tę serie! Z drugiej strony troszkę obawiałam się, że tak jak według mnie w Trylogii czasu tej autorki, ostatni tom będzie słabszy niż te poprzednie. No i coś w tym niestety jest, że ostatnie tomy nie są specjalnością pani Gier.... 

moje przemyślenia

Projekt ustawy o jednolitej cenie książki, czyli jak zniechęcić do czytania | Plototeka

20:21

Salut moi drodzy!
Normalnie nie poruszam w internecie żadnych tematów związanych z polityką, ale tym razem nie jestem w stanie się powstrzymać. Zwłaszcza, że ta ustawa najbardziej uderza w nas - nałogowych czytelników, którzy lubią móc postawić swój egzemplarz danej pozycji na półce. I naprawdę nie poruszałabym tematu, gdyby ta ustawa naprawdę miałaby w jakiś sposób chronić dobro jakim jest literatura. 
Niemniej coś mi mówi, że twórcom tej regulacji bynajmniej nie przyświecały tak szczytne cele.

8 / 10

065. „Gdy słońce było bogiem” Zenon Kosidowski

18:28

Jeżeli od pewnego czasu śledzicie mojego bloga, z pewnością wiecie, że moją drugą największą pasją po książkach jest historia. Uwierzcie mi, jest to chyba jedyny przedmiot, którego nauka po prostu przynosi mi samą frajdę. Jednak czy kiedyś się zastanawialiście, skąd nasza wiedza na temat minionych dziejów pochodzi?... Oczywiście, jeżeli chodzi o ostatnie stulecia możemy opierać się na kronikach, dokumentach i innych źródłach pisanych. Ale co gdy spoglądamy nie kilkaset lat wstecz, ale kilka tysięcy? No cóż, wtedy jesteśmy zdani na odkrycia pochodzące ze znalezisk archeologicznych. 
Książka Zenona Kosidowskiego „Gdy słońce było bogiem” wydana po raz pierwszy w 1956 roku opowiada właśnie o dziejach archeologii oraz zapomnianych cywilizacjach. I może nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale uwierzcie mi, że pozycja ta jest naprawdę godna uwagi.

podsumowania

Podsumowanie lutego 2017

17:05

Salut moi mili!
Luty anno Domini 2017 to był chyba najbardziej masakryczny miesiąc w moim życiu. W zasadzie większość mojego czasu poświęciłam nauce, a całą resztę... spaniu. Czytałam w zasadzie chyba tylko od czasu do czasu na przerwach i tuż przed spaniem. I to mimo tego, że w lutym miałam ferie zimowe -,-' Praktycznie ciągle albo siedziałam nad historią (ze względu na konkurs) albo nad bieżącymi lekcjami i powtórkami związanymi z egzaminami gimnazjalnymi.
Tak więc nie dość, że podsumowanie lutego jest spóźnione to jeszcze bardzo mizerne... Niemniej żeby tradycji stało się za dość stwierdziłam, że i tak je dla Was wykonam. Jak to mówią nasi ulubieni zachodni sąsiedzie: Ordnung muss sein!
Zapraszam!