076. „Ściana burz” Ken Liu
15:08W końcu nadszedł ten czas - po długim czekaniu dostałam w swoje łapki drugi tom cyklu „Pod Sztandarem Dzikiego Kwiatu” Kena Liu.
Nawet nie wiecie, jak strasznie uwielbiam „Królów Dary”. Dla mnie to jedna z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Zakochałam się w niej od pierwszej strony i czytałam ją z zapartym tchem do ostatniego rozdziału. Wszystko, co mogło, mnie zachwyciło w tej książce. Niemniej, jest jeden dla mnie problem. Po lekturze pierwszego tomu nie czułam zbytniej potrzeby sięgnięcia po kontynuację. Dla mnie „Królowie Dary” to mogłaby być jedynie jednotomówka. Wszystkie wątki zamknęły się wręcz perfekcyjnie dla mnie.
Co za tym idzie do „Ściany burz” podchodziłam raczej sceptycznie. Z jednej strony byłam ciekawa, jak dalej potoczyły się losy Kuniego Garu i jego bliskich, a z drugiej... Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że to będzie coś zbędnego. Coś co może i pozwoli mi przenieść się do mojej ukochanej Dary, ale też ie sprawi mi już takie satysfakcji, jak tom pierwszy.
I niestety, jeśli chodzi o moje prywatne odczucia, miałam sporo racji.
Kuni Garu staje przed ciężkim zadaniem. Jako cesarz chce zreformować Darę, dać szansę wszystkim utalentowanym ludziom, zapewnić byt wszystkim mieszkańcom, a jednocześnie stworzyć silne państwo. Niestety, na dworze zaczynają tworzyć się różne frakcje, a na dodatek pojawiają się zarzewia buntu.
Jednak największe zagrożenie dla Imperium ma dopiero nadejść zza mistycznej Ściany burz...
„Ściana burz” to zdecydowania godna kontynuacja „Królów Dary”. Jest to powieść napisana z podobnym rozmachem, która ponownie zabrała mnie w niezwykłą podróż po świecie Dary. Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu od razu wpadłam jak śliwka w kompot i zafascynowana śledziłam losy Kuniego, Gin, Zomi, Thery i innych aż do ostatniej strony.
Ken Liu stworzył nam prawdziwą ucztę czytelniczą. Wszystko w jego książkach jest dopięte na ostatni guzik, a każdy szczegół oszlifowany jak mały diamencik. Powiedziałabym, że ta książka jest naprawdę bliska ideału. Akcja jest wyważona, jej tempo narasta z biegiem powieści, a jednocześnie cały czas pozostaje na jakiś sposób powolna, co bardzo pasuje do ogólnego klimatu powieści. Świat przedstawiony został genialnie zakreślony. Wszystkie opisy to prawdziwe majstersztyki. Nieistotne, czy mówimy o przeżyciach wewnętrznych postaci, czy krajobrazie. Wszystkie są po prostu tak cudowne, że moje czytelnicze serduszko się po prostu rozpływa. Jednak największe wrażenie robią monumentalne opisy bitew. Jest ich, co prawda, mniej niż poprzednim tomie, ale naprawdę trzymają poziom.
Również kreacja postaci nie zawodzi. Bohaterowie są przekonujący, pełnowymiarowi i różnorodni. Każdy ma jakieś swoje cele, motywy, plany, miłości, słabości, przejścia... Nie brakuje nam pewnych postaci wątpliwych moralnie, nad których działaniami moglibyśmy się zastanowić. Złożoność charakteru czy background psychologiczny robią wrażenie. Mamy szansę ponownie spotkać naszych starych znajomych, którzy często nieco się zmienili, ale też poznać multum nowych postaci, nie mniej ciekawych.
Nie zabrakło też lekko orientalnego klimatu. Wyspy Dary dalej intrygują i kryją w sobie sporo tajemnic. Mamy też mnóstwo odniesień do ich legend, podań, poezji, filozofii... Złożoność świata stworzonego przez Kena Liu po prostu nie zna granic.
Autor nie ucieka też od ciężkich tematów dotyczących etyki, potrzeby walki za ojczyznę w wyjątkowo opłakanej sytuacji, poświęcenia nawet własnej rodziny w imię dobra wyższego. Bohaterowie stawiają przed sobą wiele ciężkich pytań, na które często nie ma dobrej odpowiedzi. Bo co jest ważniejsze: honor czy życie? Lepiej umrzeć stojąc, czy żyć na kolanach? Czy można poświęcić życie niewinnych ludzi w imię wyższego dobra?
Wszystkiego w tej książce jest pełno. Mamy rzecz jasna intrygi pałacowe, jedni pod drugimi kopią dołki, pojawia się problem sukcesji tronu. Mamy misternie utkany spisek. Mamy walkę dobra ze złem, życie prostych ludzi, niesamowitą opowieść o nauczycielu i uczennicy, mrówczą pracę naukowców, kariery, politykę, wzloty, upadki... Jednym słowem, wszystko, czego dusza zapragnie. A wszystko to oczywiście z należytym rozmachem.
Jednak nadal mam niestety wrażenie, że lepiej byłoby, gdyby „Królowie Dary” pozostali historią jednotomową. Czemu? Po prostu, mam wrażenie, że ten tom był niepotrzebny, napisany tylko po to by wydłużyć tę historię. Nadal świetnie napisany, ale jednak... Kurczę, bardziej podobałoby mi się jednak otwarte zakończenie z pierwszego tomu, gdzie mogłabym sobie swobodnie dumać na temat przyszłości wysp. Jednak to jest moje indywidualne odczucie. Po prostu czuję, że naprawdę mogłabym się spokojnie obyć bez ciągnięcia losów bohaterów „Królów Dary”. Wolałabym, na przykład, gdyby drugi tom przenosił nas sto lat w przyszłość. Stare postacie spotkalibyśmy ponownie w legendach, natomiast powstałaby zupełnie nowa historia z tego samego uniwersum.
Ken Liu to naprawdę świetny pisarz, a „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” to naprawdę świetna seria. Zarówno „Ściana burz” jak i „Królowie Dary” to znakomite powieści fantasy, pełnowymiarowe, dopracowane w najmniejszych szczegółach. To cięższa, ale bardzo satysfakcjonująca, lektura, która trzyma w napięciu, budzi refleksje i dostarcza sporo emocji.
Polecam Wam oba tomy z całego serducha!
W P I G U Ł C E
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Wall of Storms
TŁUMACZENIE: Agnieszka Brodzik
DATA WYDANIA: 12 kwietnia 2017
LICZBA STRON: 768
WYDAWNICTWO SQN
CYKL: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu (tom 2)
OCENA: ★★★★★★★★☆☆ 8 / 10
P O D S Z T A N D A R E M D Z I K I E G O K W I A T U
„Królowie Dary” | „Ściana burz”
PRZECZYTANA W RAMACH:
0 komentarze