Książka Siedem minut po północy bardzo mnie zaskoczyła. Przede wszystkim spodziewałam się historii o potworze spod łóżka, który ma jakieś interesy do pozałatwiania z młodym chłopakiem. Dostałam natomiast powieść dużo bardziej złożoną, która wywołuje u czytelnika dość spory dyskomfort podczas lektury, ale której nie można ot tak sobie odłożyć.
Należy na wstępie wspomnieć, że powieść powstała na kanwie pomysłu pisarki Siobhan Dowd, która niestety nie zdążyła jej spisać. Jej zamysł wykorzystał natomiast Patrick Ness, który stworzył finalną książkę Siedem minut na północy. We wstępie autor zaznacza, że wykorzystał pomysł zmarłej autorki i pisze, że kierował się podczas pisania jedną wytyczną - napisać coś, co spodobałoby się pani Dowd.
A jak mu to wyszło?