079. „Nigdziebądź” Neil Gaiman

22:34

Neil Gaiman to jeden z najbardziej znanych angielskich pisarzy powieści z gatunku fantasy. Ba! Powszechnie uważa się go za jednego z najlepszych współczesnych autorów tego typu książek. Został zresztą nagrodzony szeregiem prestiżowych nagród literackich. Nie raz, nie dwa, buszując w internecie, stykałam się z ogromnymi zachwytami nad jego twórczością.
Muszę się jednakowoż przyznać, że to powszechne uwielbienie dla Gaimana pozostawało dla mnie nie lada zagadką. Enigmą. Lektura „Gwiezdnego pyłu” czy „Koraliny” nie wywarła na mnie, łagodnie mówiąc, żadnego wrażenia. Wręcz czułam się lekko rozczarowana. No bo czym tu się niby zachwycać? Ot, bajki dla dorosłych, nie on jeden na to wpadł.
Jakkolwiek postanowiłam dać Neilowi Gaimanowi jeszcze jedną szansę na rozkochane mnie w swojej twórczości i sięgnęłam po chyba jego najbardziej sztandarową, obok  „Amerykańskich bogów” i  „Księgi cmentarnej”, powieść -  „Nigdziebądź”. Stwierdziłam, że jeśli ona mi się nie spodoba, to daję sobie z tym panem spokój.
A co z tego wyszło?

Richard Mayhew przez przypadek wplątał się w sam środek niespodziewanej i niezbyt chcianej przygody. Mianowicie pomógł rannej dziewczynie znalezionej na ulicy. I to wywróciło jego świat do góry nogami. Okazało się bowiem, że istnieje coś takiego jak Londyn Pod, istniejący równolegle do stolicy Wielkiej Brytanii, pełen różnych bardziej, ale zwykle jednak mniej, przyjaznych stworzeń. Dziewczyna imieniem Drzwi, która stamtąd pochodzi, ucieka przed dwoma bezwzględnymi mordercami. Zwykła chęć pomocy zaprowadzi Richarda do najdziwniejszych i najbardziej przerażających miejsc, pełnych aniołów i demonów, gdzie szczury są powszechnie szanowane, w labiryncie czyha Bestia, a w wagonie metra znajduje się dwór Hrabiego...


ŚWIAT, KTÓRY FASCYNUJE... I PRZERAŻA
„Nigdziebądź” tematycznie idealnie trafiła w moje czytelnicze gusta. Uwielbiam wszelkie wizje równoległych rzeczywistości, istniejących tuż obok, na wyciągnięcie ręki, za to pełnych najróżniejszych niesamowitości. A tutaj autor popisał się lada wyobraźnią (choć prawdę mówiąc wolę nie wiedzieć, co jeszcze czai się w jego głowie... gość chyba powinien odwiedzić psychiatrę). Świat przez niego wykreowany jest surrealistyczny, pełen groteski i makabry, a przy tym wręcz chorobliwie fascynujący. Momentami było tego dla mnie zdecydowanie za dużo. Niektóre rozwiązania fabularne budziły we mnie niesmak. Było zbyt brutalnie i obrzydliwie. Mimo szczerej fascynacji tym, co wykreował autor musiałam się nieraz zmuszać do czytania. Poziom czarnego humoru, za którym w ogóle nie przepadam, był dla mnie zdecydowanie za wysoki.


NAJOBRZYDLIWSZE SCHWARZCHARAKTERY W LITERATURZE
Jak już jesteśmy przy temacie obrzydliwości, to nie w sposób nie wspomnieć chyba najgorszej a może właśnie najlepszej rzeczy w tej książce. A mianowicie o panie Croupie i panie Valdemarze. Niech najlepszą rekomendacją o ich będzie fakt, że do dzisiaj jak o nich myślę czuję obrzydzenie i ciarki biegną mi po kręgosłupie. Obaj panowie to właśnie płatni mordercy ścigający Drzwi i naszego głównego bohatera, odznaczający się wyjątkowo... ujmującym podejściem do sprawy. Naprawdę, jak żyję i książki czytam, nie natrafiłam na tak wstrętne postacie. Pan Croup i pan Valdemar przerażają, budzą skrajne obrzydzenie i człowiek ma ochotę zatłuc ich łopatą jak najgorsze szkodniki. (I tak by nie zdążył - ledwo by się zamachnął i już byłby w plasterkach - ale pomarzyć zawsze można). Są to skrajni sadyści i psychopaci, o których chciałoby się jak najszybciej zapomnieć.
Co tylko pokazuje, jak genialnym autorem jest Gaiman w tym temacie. Bo tego, że pan Croup i pan Valdemar to świetnie skonstruowane postacie, nie mogę mu odmówić. Co prawda, nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego wymyślić... Ponawiam apel o psychiatrze - może jeszcze da się gościa uratować.


A TAK POZA TYM
„Nigdziebądź” ma wszelkie elementy bez których fantasy obejść się nie może. Odpowiednia dawka przygód, barwni bohaterowie i fantastyczne zdarzenia... Jednak to kreacja świata zwykle jednak wyłania się na pierwszy plan i to jest główny atut tej powieści. Sama fabuła jest raczej nieskomplikowana. Owszem, mamy kilka nawet całkiem zaskakujących zwrotów akcji, ale wydarzenia raczej płyną sobie leniwie przed siebie, by czytelnik mógł podziwiać krajobrazy.
Bohaterowie zbudowani są poprawnie, ale szału nie ma. Zresztą z tego co zdążyłam zaobserwować z poprzednich powieści Gaimana, kreacja bohaterów (chyba że tych złych) nie jest jego priorytetem. Z jednej strony nie można mu odmówić finezji przy ich tworzeniu, a z drugiej strony ciężko jest sobie samemu odpowiedzieć na pytania, jaki ktoś był. Tak jest zarówno, gdy mówimy o Richardzie, Łowczyni jak i o Drzwiach (nie wiem, czy tak to się odmienia, ale umówmy się - niech będzie jak jest). Niemniej, poza wiadomymi panami jest jeszcze jedna postać, która się z tego wyłamuje. A mianowicie Markiz de Carabas, będący z jednej strony postacią niezwykle śliską, interesowną i nieprzyjemną, a z drugiej niezwykle inteligentną. Wyróżniał się na tle innych jak papuga wśród wróbli.
Styl autora jest oryginalny, ale i bardzo ciężki. Pełno w nim neologizmów i dziwnych konstrukcji, a gdy dodamy do tego wysoki poziom groteski... Powiedzmy, że nie jest to powieść, którą można ot tak sobie przeczytać w jeden, dwa wieczory.


Po lekturze „Nigdziebądź” nadal nie wiem, czy lubię prozę Gaimana, czy nie. Pewnie zresztą nie dowiem się tego, nawet gdy przeczytam wszystkie jego powieści i opowiadania. Jego książki są tak dziwne i specyficzne, że ciężko mi jest obrać wobec nich konkretne stanowisko. „Nigdziebądź” na pewno fascynuje, ale i brzydzi. Nie zachwyciło mnie, ale i nie zawiodło. Nie wiem też czy mogę ją Wam polecić, czy raczej powinnam Was przed nią przestrzec. Jedyny pewnik, jaki mogę postawić to, to że powieść Gaimana wywarła na mnie olbrzymie wrażenie.
Obawiam się, że „Nigdziebądź” musicie przeczytać sami i sami sobie wyrobić opinię.

W   P I G U Ł C E
AUTOR: Tomasz Daszyński
TYTUŁ ORYGINAŁU: -
TŁUMACZENIE: -
DATA WYDANIA: 30 sierpnia 2017
LICZBA STRON: 358
WYDAWNICTWO SQN
CYKL: -
OCENA: ★★★★★★★☆☆☆  7 / 10



PRZECZYTANA W RAMACH:-
Wyzwania Olimpiada Czytelniczka 2017 organizowanego przez Pośredniczkaa
Wyzwania Przeczytam tyle, ile mam wzrostu organizowanego przez Dżosefinn's Books

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Właśnie mam zamiar przeczytać tę książkę i wyrobić sobie o niej własne zdanie, bo słyszałam wiele różnych opinii o twórczości tego autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Twoim blogu brakuje odnośnika do katalogu, jest to regulaminowy punkt. Dlatego upominam o wstawienie linku lub buttona, jeśli nie pojawi się on w ciągu miesiąca, blog zostanie usunięty z katalogu.

    Katalogowy Świat

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń