068. „Wotum nieufności” Remigiusz Mróz

15:40

Remigiusz Mróz to zdecydowanie jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy ostatnich lat. Zgromadził już całkiem pokaźne grono fanów, których zresztą z każdą kolejną książką przybywa. Tym razem Mróz postanowił poruszyć temat polityki, a jego najnowsza powieść była reklamowana jako polskie House of Cards.
Muszę przyznać, ze strasznie ucieszyłam się, że właśnie ten pan wziął się za ten temat. Polityką interesuje się raczej średnio, chociaż śledzę ją na bieżąco, ale pomysł na fabułę najnowszej powieści Mroza naprawdę mnie zaciekawił. I co prawda miałam kilka wątpliwości, ale bez zbędnego ociągania wzięłam się za lekturę.
I muszę przyznać, że autor naprawdę stanął na wysokości zadania.


„Wszystko sprowadzało się do tego, czy sobie ufała. A doskonale wiedziała, że polityk nigdy nie powinien ufać drugiemu politykowi.”


Marszałek Sejmu Daria Seyda budzi się w pokoju hotelowym. Nie pamięta, jak się w nim znalazła, czy jest w nim sama, ani nawet, gdzie ów przybytek się znajduje. Nie może też sobie przypomnieć, co robiła przez ostatnie kilkanaście godzin. A to w przypadku wysoko postawionej osoby publicznej może oznaczać nie lada kłopoty.

Patryk Hauer, młoda gwiazda polskiej prawicy, ma jasno określone cele. A raczej jeden. Stanowisko Szefa Rządu. Przy tym poseł budzi wokół siebie nie lada zainteresowanie - obecny jest na wszelkich możliwych portalach społecznościowych. On i jego żona robią wszystko, by umożliwić mu pokierowanie w przyszłości krajem.

Jednak jak się okazuje kilka niespodziewanych wydarzeń zmienia sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Rozpoczyna się zaciekła walka o najważniejszy urząd w kraju - Prezydenta RP.
Jakby politycznego rozgardiaszu było mało, Hauer wpada na trop afery, która może na zawsze odmienić polską scenę polityczną...


„ Nikt nie oczekuje odpowiedzi. Najlepsze teorie spiskowe to te, w których nigdy jej nie odnaleziono. ”


Powiem szczerze, że nigdy przedtem nie czytałam żadnej powieści z gatunku political-fiction. Właściwie po „Wotum nieufności” sięgnęłam głównie ze względu na nazwisko autora na okładce. A mimo to bawiłam się świetnie.Właściwie wychodzi na to że, czego by się nie chwycił, to po prostu mu to wychodzi świetnie. Nie ważne czy pisze o warszawskich adwokatach, czy morderstwach w Tatrach, czy o II wojnie światowej - wszystkie jego powieści się połyka. I z „Wotum nieufności”  nie jest inaczej.
Remigiusz Mróz z zaskakującą nonszalancją prowadzi nas sejmowymi korytarzami, pozwalana nam poznać szare codzienne życie swoich postaci oraz odsłania prze nami ciemniejszą stronę polityki. Nieczyste zagrania, skandale, szantaże... Wszystko to, czego zwykły mały żuczek harujący na chleb nie widzi. Autor jakby za wszelką cenę stara się nam udowodnić, że na moralność i sentymenty nie ma w tym świecie miejsca i każde honorowe zachowanie może zostać odczytane jako dowód słabości. Głównym promotorem większości postaci jest zdobycie upragnionej władzy.

Jedną z rzeczy, które powaliły mnie na kolana jest realizm. Bo wiecie, jestem skora uwierzyć, że właśnie tak polska polityka wygląda w realu. Że w zasadzie dla wszystkich ludzi ze świecznika ideały, które głoszą oraz szczytne cele, które niby im przyświecają, tak w zasadzie są dla nich niczym innym jak jednym ze środków to pozyskania dla siebie elektoratu.
Remigiusz Mróz przedstawił to wszystko w tak realistyczny sposób i z takimi drobiazgami, że siłą rzeczy wręcz odwoływałam sobie niektóre książkowe wydarzenia do tych, które naprawdę wydarzyły się na przestrzeni ostatnich lat.

Zresztą autor zadbał też o drobne aluzje dotyczące rzeczywistości. Na przykład zostaje wspomniany Donald Trump albo sprawy zajmujące ostatnio opinię publiczną jak chociażby uchodźcy czy imigranci z Ukrainy. Do tego na kartach „Wotum nieufności” znajdziemy też pewne smaczki dla stałych czytelników autora. Bo wiecie - niby poszczególne cykle Mroza nie są ze sobą połączone, ale jakby dzieją się w jednym uniwersum. I od czasu do czasu możemy znaleźć właśnie takie pewne aluzje i drobiażdżki, jak na przykład jakieś znajome nazwisko, postać poboczna... W zasadzie w większości jego książek znajdują się takie elementy i w „Wotum nieufności” nie jest inaczej.


Postacie były ciekawe, choć nie tak złożone i charyzmatyczne, jak chociażby Chyłka.
W zasadzie cały czas krążymy wokół Seydy i Hauera. Z tym, że muszę przyznać, że Daria raczej średnio przypadła mi do gustu. Po tylu latach w polityce wydawała się zaskakująco... lekkomyślna i naiwna, a przy tym też troszkę nijaka. Rozdarta między swymi obowiązkami a ratowaniem rodziny pani marszałek jest przedstawiana jako jakby lepszy sort polityka - wierzy w to, co robi, chce pomóc... A przy tym jest manipulowana i totalnie bezsilna, a jej wewnętrzna siła dorównuje jest na poziomie ameby.
Dużo ciekawiej według mnie prezentował się Patryk. Młody poseł, który zrobi wszystko by dorwać się do stołka. Wybitny manipulator. Stały bywalec Starbucksa, który cały czas okupuje wszelkie serwisy społecznościowe. On i jego żona, Milena, naprawdę mnie zafascynowali. I jeśli mam być szczera  o wiele bardziej kibicowałam jemu niż Seydzie. Przede wszystkim był o wiele bardziej od niej charyzmatyczny. Do tego, mimo że robił to jedynie dla słupków poparcia, dążył do odkrycia matactw ichniejszej obecnej władzy. Chociaż sama Milena... Powiem szczerze, że dla mnie była to dziwna postać. Rozumiem i kupuję koncept, ale po prostu ciężko mi było uwierzyć w jej motywacje, a niektóre jej zachowania dla mnie były absurdalne.
Niemniej na kartach „Wotum nieufności” możemy spotkać mnóstwo bezwzględnych postaci, które dążą po trupach do celu i nie zawahają się przed niczym by osiągnąć swój cel, a których nie chce Wam tu wypisywać w obawie przed spoilerami.
Jednak dzięki zestawieniu tych dwóch ludzi, z zupełnie różnych, wrogich sobie obozów, autor przedstawia ich racje, czyli de facto racje polskiej lewicy i prawicy. Oba zestawy poglądów są krytykowane w tej książce z ust innych bohaterów, którzy wytykają im nieraz ich absurdy. Niemniej sam autor przez całą powieść zachowuje neutralność. Myślę, że powieść ta trafi do gustu zwolennikom każdej z opcji politycznych i nikt nie powinien poczuć się jakoś urażony. Całość wypada bardzo naturalnie, jakby prawdziwi ludzie dyskutowali ze sobą.

„Wotum nieufności” czyta się jednym tchem. Fabuła z jednej strony niby nie leci na łeb na szyję, a jednak ciągle coś się dzieje. Jednak przede wszystkim powieść niesamowicie wciąga i daje multum rozrywki podczas lektury. Do tego mamy też kilka soczystych zwrotów akcji, które potrafią wbić w fotel. Wszystko to sprawiło, że zwyczajnie bawiłam się jak chomik na kołowrotku. Powiedziałabym, że z każdą kolejną książką tego autora coraz bardziej uwielbiam jego twórczość. (No może poza pewnymi wyjątkami...).
Powiem jednak szczerze, że książka pozostawia po sobie pewien niedosyt. Mam wrażenie jakby to było jedynie preludium przed kolejnymi tomami. Z pewnością będę z ogromną niecierpliwością czekać na „Większość bezwzględną”. Zwłaszcza, że zakończenie... No powiedzmy po prostu, że najchętniej już, teraz, zaraz dowiedziała się, jakie konsekwencje miało pewne wydarzenie. Bo widzicie, autor powrócił do szlachetnej tradycji kończenia swych powieści w takim momencie, że czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak tylko jak najszybciej sięgnąć po kontynuację.


„ Nie bez powodu powiadało się, że lepiej nie wiedzieć, jak robi się kiełbasę, piwo i politykę. ”


„Wotum nieufności” to naprawdę świetna powieść, która zainteresuje nie tylko osoby, które interesują się polityką, ale też te, które mają ją w głębokim poważaniu. Autor zadbał o odpowiednią częstotliwość zwrotów akcji tak, aby zachować uwagę czytelnika, a jednocześnie go nie zamęczyć. Dzięki temu powieść czyta się jednym tchem, będąc w stu procentach zaangażowanym w powieść. Całości dopełniają frapująca fabuła, tajemnicza intryga i bezwzględni bohaterowie, które niewątpliwie stanowią największe atuty tej książki.
Bardzo serdecznie Wam tę książkę polecam!


W   P I G U Ł C E
AUTOR: Remigiusz Mróz
TYTUŁ ORYGINAŁU: -
TŁUMACZENIE: -
DATA WYDANIA: 11 stycznia 2017
LICZBA STRON: 624
WYDAWNICTWO Filia
CYKL: W kręgach władzy (tom 1)
OCENA: ★★★★★★★★☆☆  8 / 10


W  K R Ę G A C H  W Ł A D Z Y
„Wotum nieufności”  |  „Większość bezwzględna”


PRZECZYTANA W RAMACH:
Wyzwania Olimpiada Czytelniczka 2017 organizowanego przez Pośredniczkaa
Wyzwania Przeczytam tyle, ile mam wzrostu organizowanego przez Dżosefinn's Books

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Ja też, chociaż nie czytam political-fiction, połknęłam "Wotum nieufności". Przy czym wywarło na mnie chyba jeszcze lepsze wrażanie niż na Tobie. Ale zgadzam się, że zakończenie jest... zniewalające :)
    Popraw recenzję - Seyda nie ma na imię Dominika, lecz Daria, a zamiast Milena napisałaś raz "Marlena" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo podobne odczucia do Ciebie, zwłaszcza co do Seydy - też mi się wydawała nijaka. ;) "Wotum nieufności" jest prześwietne, nie mogę doczekać się kolejnych tomów, chociaż znając Mroza to oczekiwanie i tak nie potrwa zbyt długo. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć seria o Forście nawet mi się podobała, chwilowo nie mam ochoty na książki Mroza. Trochę się już zresztą pogubiłem w jego twórczości, co chwilę coś wydaje :D. Może za jakiś czas sięgnę po którąś z jego powieści, choćby po Wotum nieufności, kiedy będę miał ochotę na coś lekkiego i wciągającego :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja "Wotum nieufności" uwielbiam, nawet dzisiaj opublikowałam recenzję, w której dałam upust tym moim zachwytom :D
    Ogólnie to na bieżąco śledzę wszystko, co związane z polityką, a jeszcze dołożyć do tego moją miłość do książek Mroza i wychodzi powieść idealna! W "Wotum" najbardziej podobało mi się to, że między wersami można było wyłapywać pewne smaczki i aluzje do afer, które miały miejsce w rzeczywistości, a w książce niby nie są niczym konkretnym, ale widać skąd autor czerpał inspirację ;)
    Pozdrawiam, Zaksiążkowana

    OdpowiedzUsuń