070. „Rok 1984” George Orwell | Wielki Brat Patrzy
20:21
Wydaje mi się, że George'a Orwella nikomu przedstawiać nie trzeba. Ciężko mi też uwierzyć, że mogłaby istnieć osoba, która jeszcze nigdy nie słyszała o jego najpopularniejszej książce - „Roku 1984”. To chyba jedna z najbardziej przerażających powieści, jakie kiedy kiedykolwiek powstały. Protoplasta wszelkich dystopio-antyutopii. Powieść, która zainspirowała twórców „Big Brothera” (co swoją drogą jest dość ciekawe - "Hej, to jest przerażające!" - "Wyobrażasz sobie coś takiego?!" - "Nie... Czekaj, zróbmy z tego reality show!").
Od momentu, gdy skończyłam „Folwark zwierzęcy”, wiedziałam, że muszę koniecznie przeczytać również tę najbardziej znaną powieść Orwella. Liczyłam, że przeczytam ją równie szybko, co „Folwark”, i będę mogła po prostu odhaczyć ją z mojej listy pozycji do przeczytania.
Nie spodziewałam się, że będę tak przeżywać to wszystko, co się działo na jej kartach. Ta powieść mną wstrząsnęła i wprawiła w strasznie pesymistyczny nastrój. Do tego doszła kompletna niemoc. Po prostu nie umiałam się normalnie wysłowić na temat tego, co właśnie przeczytałam. Dopiero kilka tygodni po skończeniu lektury mogłam normalnie zabrać się do pisania tego posta, a i tak nie jestem pewna, czy będzie on chociaż w miarę ogarnięty.
W każdym razie zapraszam Was na moje przemyślenia dotyczące najbardziej wstrząsającej powieści, jaką kiedykolwiek przeczytałam.
„ Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki. ”
Świat został podzielony na trzy totalitarne supermocarstwa, które nieustannie prowadzą ze sobą wojny. Wszystkie społeczeństwa są szpikowane propagandą i nienawiścią, szczute na wrogów swych państw.
Winston Smith jest obywatelem Oceanii - totalitarnego państwa zarządzanego przez Partię. Królują hasła socjalistyczne, trwa nieustanny wyścig zbrojeń. Wszędzie wokół panuje głód i nędza. Prywatność praktycznie nie istnieje, człowiek jest obserwowany 24 godziny na dobę, a każdy sygnał sugerujący popełnienie myślozbrodni może doprowadzić do niezbyt szczęśliwego końca w jednej z cel Ministerstwa Miłości. Winston jest tego w pełni świadomy. Zdaje sobie sprawę z tego, w jak chorym świecie żyje, widzi wszystkie absurdy wynikające z dwójmyślenia. I właśnie dlatego prędzej, czy później zostanie zabity...
Winston Smith jest obywatelem Oceanii - totalitarnego państwa zarządzanego przez Partię. Królują hasła socjalistyczne, trwa nieustanny wyścig zbrojeń. Wszędzie wokół panuje głód i nędza. Prywatność praktycznie nie istnieje, człowiek jest obserwowany 24 godziny na dobę, a każdy sygnał sugerujący popełnienie myślozbrodni może doprowadzić do niezbyt szczęśliwego końca w jednej z cel Ministerstwa Miłości. Winston jest tego w pełni świadomy. Zdaje sobie sprawę z tego, w jak chorym świecie żyje, widzi wszystkie absurdy wynikające z dwójmyślenia. I właśnie dlatego prędzej, czy później zostanie zabity...
„Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta.”
„Rok 1984” to przede wszystkim przerażająca wizja świata. Jednostka w Oceanii nie ma żadnego znaczenia. Każdy, kto nie podoba się Partii, zostaje zniszczony. Godność, prywatność, wolność... Takie pojęcia w świecie Orwella nie mają racji bytu. Człowiek... Właściwie nie ma już nawet czegoś takiego jak „człowiek”. Istnieją tylko bezmyślni zwolennicy Partii, którzy są w stanie zrobić wszystko dla swojego kraju. Każdy, kto nie wierzy bezgranicznie w jedyną słuszną prawdę, musi po prostu zniknąć.
Co mnie najbardziej w wizji Orwella przeraziło?... Właściwie najbardziej mnie uderzył totalny brak prywatności. Partia ciągle bez przerwy śledzi swoich obywateli przez specjalne teleekrany. Kamery są wszędzie, podobnie jak mikrofony. Wyobrażacie sobie bycie obserwowani praktycznie non stop? Mało tego. Parta ingeruje w każdą sferę życia. Od wychowania dzieci poprzez kontakty seksualne.
Przez całą lekturę strasznie współczułam Winstonowi. Bardzo udzielały mi się jego uczucia. Ciągle towarzyszące głównemu bohaterowi strach i samotność bardzo mnie ujęły. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak to jest, gdy człowiek ma wrażenie, że jest jedyną logicznie myślącą osobą w świecie. W ogóle całe to społeczeństwo, którego częścią jest Smith, jest chore, ogłupiałe i irracjonalne. To jak ludzie bezwiednie akceptują kolejne kłamstwa i zmieniają poglądy na takie, jak Partia karze. Jednego dnia naszym wrogiem jest Eurazja. Następnego dnia walczymy z Wschódazją i zawsze i od zawsze Oceania walczyła ze Wschódazją. Powiem szczerze, że to dla mnie nie do pojęcia, jak można tak ludzi ogłupić!
Była jednak jeszcze jedna rzecz, która wyjątkowo mnie uderzyła. A mianowicie to, że człowiek został pozbawiony nawet prawo do swego rodzaju śmierci na własnych zasadach. Mianowicie każdy, kto został uznany za zdrajcę musiał się nawrócić. Musiał szczerze pokochać Wielkiego Brata. To jest dla mnie w jakiś sposób przeraźliwie smutne. Nie móc nawet umrzeć za coś w co się wierzy, zostać zmuszonym do wyzbycia się własnych ideałów...
Sam Winston jest pracownikiem Zewnętrznej Partii. Jego zadaniem jest poprawianie starych numerów gazet i modyfikowanie wypowiedzi Wielkiego Brata tak, by nie dało się udowodnić, że ten kiedykolwiek się pomylił. W ogóle poziom zafałszowywania historii w „Roku 1984” jest wręcz absurdalny. Za każdym razem jak o tym czytałam czułam wzrastającą we mnie złość i bezradność. Bo jak udowodnić komuś kłamstwo nie mając dowodów?...
Ogromne wrażenie w powieści Orwella wywarł na mnie język. Autor stworzył na potrzeby książki mnóstwo słów, które później weszły zresztą do powszechnego języka. Mamy cały nowy system zwany nowomową dążący do jak największego uproszczenia i zubożenia języka. Pojawiają się wyrazy takie jak myślozbrodnia, gębozbrodia czy ewaporowanie.
Niemniej cała powieść jest napisana całkiem przyjemnym językiem. Z jednej strony niby niczym się on nie wyróżnia, a z drugiej Orwell bardzo realistycznie przedstawił realia Oceanii. Nie miałam żadnych problemów z wyobrażeniem sobie sytuacji, opisanych na kartach „Roku 1985”. Jedynymi fragmentami, które ciężko mi się czytały to były rozdziały Księgi Goldsteina. Napakowanie w nich informacji było dla mnie ciężkie do przyswojenia. Do tego były one spisane wyjątkowo ciężkim językiem. Niemniej, wcale nie narzekam. Rozumiem, że te fragmenty takie miały być.
Muszę przyznać, że sam główny bohater nie tyle budzi sympatię, co łatwo jest się nam z nim utożsamiać. Najłatwiej można go opisać jako człowieka myślącego (chyba jedynego w całym swoim państwie), który jest świadom manipulacji Partii oraz jej absurdów i stara się z nią jakoś walczyć. Jednocześnie też jest on w pełni świadomy, że jest to cel niewykonalny. I to w zasadzie najbardziej mi się w nim podobało. Facet po prostu nie miał żadnych złudzeń. Jest on w jakiś sposób postacią tragiczną, która włożyła mnóstwo wysiłku w to, by chociaż w najmniejszym stopniu pozostać pełnoprawnym człowiekiem, a system i tak go zmielił.
Jest to obraz człowieka, jak warto podkreślić ponownie, zupełnie samotnego, który żyje w wyjątkowo chorym i nienormalnym świecie... I tylko on zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest otaczająca go rzeczywistość. Nawet jego relacja z Julią, mimo że jest dla niego jakimś motorem i oparciem, nie nazwałabym zaspokojeniem tej samotności.
W zasadzie jednak najbardziej poruszającym elementem dla mnie całej tej powieści jest jej zakończenie. Oczywiście Wam go nie zdradzę, a ale przyznam, że tak się w pierwszej chwili wkurzyłam, że prawie cisnęłam książką w ścianę.
„ Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką. ”
Reasumując, „Rok 1984” to powieść ponadczasowa, absolutny klasyk, który zdecydowanie warto znać. Jest na swój dziwny i chory sposób fascynująca, a przy tym przeraźliwie smutna oraz przerażająca. Ukazuje pełną prawdę o systemach totalitarnych, ale też o manipulacji jakiej dopuszcza się władza. I też niestety sprowadza nas na ziemię po tych wszystkich młodzieżowych dystopijkach, gdzie jedna dziewczyna może obalić cały system.
O ile „Folwark zwierzęcy” ukazywał prawdę o tym, co władza może zrobić z tym, który ją posiada, tak „Rok 1984” pokazuje co grozi jednostce w każdym systemie opresyjnym.
Jednak największy lęk budzi fakt, że systemy totalitarne nie tylko istniały, ale także istnieją nadal. I jeśli wierzyć przekazom medialnym wcale aż tak nie różnią się od wizji Orwella.
W każdym razie powieść serdecznie Wam polecam, bo naprawdę warto przeżyć to wszystko na własnej skórze. I pamiętajcie:
O ile „Folwark zwierzęcy” ukazywał prawdę o tym, co władza może zrobić z tym, który ją posiada, tak „Rok 1984” pokazuje co grozi jednostce w każdym systemie opresyjnym.
Jednak największy lęk budzi fakt, że systemy totalitarne nie tylko istniały, ale także istnieją nadal. I jeśli wierzyć przekazom medialnym wcale aż tak nie różnią się od wizji Orwella.
W każdym razie powieść serdecznie Wam polecam, bo naprawdę warto przeżyć to wszystko na własnej skórze. I pamiętajcie:
„ Wojna to pokój.
Wolność to niewola.
Ignorancja to siła. ”
W P I G U Ł C E
TYTUŁ ORYGINAŁU: Nineteen eighty-four
TŁUMACZENIE: Tomasz Mirkowicz
DATA WYDANIA: 2014 (?)
LICZBA STRON: 354
WYDAWNICTWO MUZA
CYKL: -
OCENA: ★★★★★★★★★☆ 9 / 10
PRZECZYTANA W RAMACH:
Wyzwania Z półki organzowanego przez Dżosefinn's Books
Wyzwania Przeczytam tyle, ile mam wzrostu organizowanego przez Dżosefinn's Books
5 komentarze
Nie nazwałabym Jego stylu przyjemnym ;P Jest dość ciężki, mimo wszystko. Niemniej, książka jest naprawdę warta poznania, ALE podobno nasz polski Zajdel napisał coś podobnego, na zbliżonym poziomie - muszę sprawdzić :D
OdpowiedzUsuńTa książka jest naprawdę mocna i przerażająca, dała mi do myślenia i wbiła w fotel. Świetna jest!
OdpowiedzUsuńNa mnie również "Rok 1984" wywarł ogromne wrażenie. Rzeczywistość, którą wykreował Orwell przeraża. Totalna ingerencja państwa w życie jednostki, brak możliwości wyboru... Straszne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, być może to oklepane, ale to jedna z moich ulubionych książek wszech czasów. Najbardziej robi na mnie wrażenie stworzona nowomowa, niesamowite, jak potężny umysł musiał coś takiego wymyślić. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Rok 1984". To jedna z najważniejszych i najbardziej otwierających oczy książek, jakie dotychczas miałem okazję przeczytać. Zwłaszcza w odniesieniu do wydarzeń z ostatnich kilku miesięcy, brzmi ona niezwykle proroczo i szokująco aktualnie. Mocna, silnie oddziałująca na czytelnika proza.
OdpowiedzUsuń