041. Never never - Colleen Hoover, Tarryn Fisher
09:48
Nie wiem, czy wiecie, ale od pewnego czasu jak ognia unikałam twórczości pani Hoover. Wynikało to głównie z faktu, że próbowałam już kiedyś przeczytać kilka jej książek i zwykle po pierwszym rozdziale dawałam sobie spokój, dochodząc do wniosku, iż nie jest to literatura dla mnie. Jeżeli mam być szczera odkąd pamiętam wszelkie romansidła oraz obyczajówki wzbudzały we mnie mieszane uczucia i niemiłosiernie się przy ich lekturze nudziłam.
Kiedy usłyszałam o Never never jednak postanowiłam dać paniom Hoover oraz Fisher szansę i zobaczyć jak się prezentuje ich najnowsza powieść. I muszę przyznać, że bardzo miło się zaskoczyłam.
„ Przeznaczenie to pole magnetyczne przyciągające nasze dusze do pasujących do nas ludzi, miejsc i rzeczy. ”
Czy to możliwe, żeby dwójka ludzi w jednej chwili straciła pamięć? Niby nie, ale przecież właśnie taka sytuacja spotkała Charlie i Silasa. Po prostu w jednej chwili zapomnieli wszystko - jak się nazywają, kim są oni sami, jak i inni ludzie, gdzie mieszkają oraz co do siebie czują. Muszą jakoś odnaleźć się w nowej sytuacji, dowiedzieć się wszystkiego na swój temat oraz wskrzesić uczucia, które ich niegdyś łączyły.
„ - Jaki jest sens życia?- zapytałam.{...}
-To zależy od tego, jakie życie masz na myśli. ”
Będę z Wami szczera. Przez sto pierwszych stron nudziłam się jak mops. Strasznie wkurzali mnie główni bohaterowie (właściwie poboczni też), a przede wszystkim nie kupowałam historii. Jakby tego było mało styl pisania autorek też mnie nie zachwycał. Na początku odnosiłam wrażenie, że był zwyczajnie przekombinowany, tak jakby panie Hoover i Fisher po przeczytaniu kilku klasyków stwierdziły Ej, my też tak możemy!.
Jednak z czasem, w miarę rozwoju historii, po prostu przepadłam. Siedziałam na brzegu krzesła chłonąc wszystko jak gąbka i dając się totalnie zauroczyć historii. Nawet wątek miłosny między Charlie i Silasem naprawdę mnie oczarował - jeszcze nigdy tak zawzięcie nie kibicowałam głównym bohaterom, by się w końcu zeszli!
Wątek amnezji jest w tej powieści naprawdę świetnie ukazany. Mimo że w popkulturze motyw straty pamięci był już odmieniany przez wszelkie możliwe przypadki, autorki pokazały, iż można jednak przedstawić go w sposób intrygujący i oryginalny. Poznajemy głównych bohaterów w tym samym czasie, kiedy oni sami próbują zrozumieć kim są. Po malutku, wraz z nimi odkrywamy kolejne wydarzenia z ich życia, poznajemy ciekawe fakty odnośnie ich rodzin, a jednocześnie próbujemy ustalić, czemu Charlie i Silas stracili pamięć oraz co z nimi będzie dalej. Do tego pojawiają się też problemy rodzinne oraz pytania odnośnie tego, co to znaczy „być sobą”.
Autorki poruszają jednak też wiele innych tematów takie jak problemy rodzinne, czy relacje międzyludzkie, wykorzystywanie innych do swoich własnych celów... Tego jest naprawdę mnóstwo, tak samo zresztą jak nawiązań do obecnej kultury masowej. Na kartach tej historii uświadczycie kilku nawiązań do istniejących zespołów, czy książek.
Z kolei sam romans w tej książce naprawdę mnie zauroczył. Atmosfera dreszczyku, która przewija się przez tą powieść i wiedzie w nim prym, tylko pomaga dodać więcej uroku do wątku miłosnego. Urzekające sceny pokazujące na nowo rodzącą się młodzieńczą miłość bohaterów mieszają się z dużo poważniejszymi momentami, gdy czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo przerąbane mają Charlie i Silas.
„ Wolę kochać cię, gdy jesteś na dnie, niż pogardzać tobą, gdy jesteś na szczycie. ”
Jednak mam pewien problem z tą książką. Spróbuję go Wam bezspoilerowo przedstawić.
Never never jest podzielone na trzy części i za granicą wychodziły one oddzielnie. Polskie wydawnictwo postanowiło jednak wydać je razem, w jednej książce. I ta decyzja byłaby naprawdę genialna (zwłaszcza, że akcja poszczególnych tomów jest zawsze urwana w najciekawszym momencie), gdyby nie pewien szkopuł - poszczególne części różnią się od siebie poziomem. O ile pierwsza jest całkiem dobra, a druga zdecydowanie najlepsza z całej serii, tak trzecia jest koncertowo spartolona. Serio. Tak jakby autorki ją pisały byleby tylko już skończyć tę serię i móc zacząć wreszcie coś nowego. A samo rozwiązanie całej tej historii jest chyba najgorszym zakończeniem, jakie tylko można było napisać. Naprawdę, finał nadaje się tylko do kosza. A szkoda, bo przez większość lektury dostawaliśmy pewne skazówki odnośnie tego, kto mógł być zamieszany w całą tę sytuację, a potem autorki porzucają ten pomysł i robią coś miliard razy gorszego. Panie Colleen&Fisher zwyczajnie poszły po najniższej linii oporu i tym samym zmarnowały nie lada potencjał, jaki tkwił w tej powieści.
„ Nie chcę pamiętać naszych pocałunków.Nie chcę pamiętać naszej miłości.Chcę zapomnieć Silasa Nasha i wszystko na tym świecie, co mi go przypomina. ”
Niemniej Never never jako całość to całkiem inteligentna powieść, w której atmosfera niepokoju miesza się z tematem tej pierwszej, jedynej młodzieńczej miłości. Świetnie zarysowane postacie, ciekawy problem ukazany w jeszcze ciekawszy sposób oraz pasjonujące wątki poboczne sprawiają, że ciężko jest się od lektury oderwać. Myślę, że mimo iż Never never raczej czegoś przełomowego do Waszego życia nie wprowadzi, to na dłuższy czas zadomowi się w Waszej głowie i łatwo jej stamtąd nie wyrzucicie.
8 komentarze
Ależ mnie ta książka ciekawi! Już od kiedy była w zapowiedziach....
OdpowiedzUsuńA tu taka pozytywna opinia! No proszę! Czym prędzej muszę się za nią zabrać :)
Pozdrawiam! włóczykijka z marcepanowych recenzji
Jestem jej strasznie ciekawa! Te pozytywne opinie tylko wzmagają mój apetyt. :))
OdpowiedzUsuńchocabooks :)
Lubię twórczość tej Pani i jestem niezmiernie ciekawa tej pozycji. Spotkałam się z dość różnymi opiniami, dlatego czym prędzej chciałabym ją przeczytać i wyrobić sobie własną opinię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
A ja ciągle zbieram się z tym, żeby zapoznać się z twórczością tej autorki.
OdpowiedzUsuńWow, jestem w szoku. Jeśli tamte powieści były dla ciebie takie ciężkie, to szacun, że przeczytałaś tą. Ja czekam akurat na tę lekturę aż przyjdzie do mnie z Book Touru. Poznałam pióro Hoover i nie było tak źle, zobaczymy co będzie tym razem. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobało mi sie Hopeless i Losing Hope tej autorki, więc z chęcią poznam tą książkę... Ale raczej na spokojnie, gdy znajdzie się chwila, to rozejrzę się za promocją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
O ile dobrze pamiętam, "Hopeless" tej autorki podobało mi się, lecz nie było rewelacji.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś skuszę się na "Never Never" :)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Czytam ją właśnie i jestem ciekawa, co dalej będzie :pp
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, joolsandherbooks.blogspot.com